Płaszczkokształtne to ryby chrzęstnoszkieletowe, które mają płaski dyskowaty kształt ciała z szerokimi, zachodzącymi swoją podstawą na głowę płetwami.
Do płaszczek zalicza się drętwy, ogończe, raje, manty i orlenie.
O niesamowitym spotkaniu z płaszczkami orleniowatymi czyli eagle ray pisałam w ostatnim rozdziale „Przygody na rafie”. Wówczas kilkanaście wielkich mant pływało wokół nas, a my pod wodą podziwialiśmy ich majestatyczne ruchy i podobne do ptaków pyski.
Teraz spotkaliśmy inny rodzaj płaszczki – horny stingray. Była ogromna i zakopana w piasku na dnie, co jest typowym zachowaniem tych zwierząt. Ich szerokość dochodzi do 1,5 m, a ta zauważona przez nas miała około metra.
U wielu gatunków płaszczek ogon zakończony jest kolcem jadowym, a niektóre potrafią wytwarzać prąd elektryczny. Zwykle więc oglądamy płaszczki z bezpiecznej odległości i nie zaczepiamy ich. Dobrze znana nam jest historia sławnego australijskiego podróżnika i dziennikarza Steve’a Irwina, który zmarł z powodu przebicia klatki piersiowej i serca przez kolec podobnej płaszczki.